Azija


Fragment sennej wizji


tłumaczenie


Po przepracowaniu całej doby wracałem bardzo zmęczony. Snułem się powoli stąpając ciężko. Podchodziłem właśnie do drzwi, gdy kątem oka dojrzałem ruch pomiędzy pobliskimi krzewami. Chyba moja intuicja spowodowała, że poczułam falę ciepła i niezrozumiałej radości. Powoli odwróciłem głowę.

Nieopodal stała młoda kobieta obarczona specyficznym pięknem. To była Azija. Jej ciemny, brązowy kombinezon kontrastował z opaloną skórą. Bluza z rękawami do łokci odsłaniała przedramiona, a spodnie których nogawki kończyły się tuż pod kolanami podkreślały szczupłość łydek i piękno jej bosych stóp.

Azija stała spokojnie, ale jej oczy zdradzały niepewność. Nie widziałem jej wiele lat, a rozstaliśmy się w nieprzyjemnych okolicznościach. Po chwili zaniepokojenie przeszło w źle ukrywaną radość. Jej oczy przez chwilę zabłysły jak dawniej, ale twarz wykazywała kamienny spokój.

Powoli uchyliłem drzwi do budynku wciąż patrząc kobiecie w oczy. W dalszym ciągu stała wyprostowana, wręcz zamarła w bezruchu, ale jej oczy coraz bardziej nerwowo błądziły wokoło. W pewnej chwili uśmiechnęła się prawie niezauważalnie i płynnym ruchem weszła do środka.

W budynku przebywało w tej chwili kilka osób. Widziałem tych ludzi jak przez mgłę. W jednej chwili wróciły uczucia i wspomnienia. Poczułem zupełną dezorientację. Po wejściu oparłem się o framugę drzwi, aby nie upaść, tak silne to były doznania. Usłyszałem bicie własnego serca, a w uszach szumiało mi coraz głośniej. Przywitałem się ze wszystkimi prawie bezgłośnie. Gwałtownie poczułem, że straciłem Aziję z oczu. Nerwowo szukałem jej wzrokiem. I znalazłem. Stała naprzeciwko mnie tym razem patrząc mi prosto w oczy. Gdy nasze spojrzenia skrzyżowały się, kobieta gwałtownie opuściła wzrok.

W tej chwili podeszła do mnie Besa, podając mi coś, czego nie mogłem zidentyfikować. Wyglądało to tak, jak dwie zespolone z sobą patelnie. Chwyciłem ten przedmiot bezrefleksyjnie. Obydwoje zaczęliśmy się śmiać. Wybuch śmiechu był w tym przypadku absurdalny, a w dodatku nie wiadomo czym rozweselona Besa dodała, żebym coś z tym zrobił i po chwili dodała jeszcze, że dam sobie rade.

Odwróciłem się powoli i poszedłem do drugiego pokoju, gdzie powoli przechodziłem, a raczej przeciskałem się pomiędzy różnego rodzaju urządzeniami, meblami i stosami książek albo czasopism. Pomimo zmęczenia chciałem już iść, aby być jak najdalej od tego miejsca.

Po chwili zrozumiałem jednak, że muszę wrócić do Aziji, chociaż wiedziałem, że nie byłem jej do niczego potrzebny. Wróciłem i stanąłem w drzwiach. Chwilę rozglądałem się nerwowo i nieprzytomnie, po czym z zaskoczeniem zauważyłem Aziję siedzącą w fotelu naprzeciwko mnie.

Siedziała wyprostowana, piękna, pełna specyficznego uroku. Uśmiechała się lekko i tajemniczo, opierając bose stopy na betonowej posadzce.

Taką właśnie Aziję pamiętałem przez wiele lat, od kiedy się rozstaliśmy.

Było chłodno, a ona była zbyt lekko ubrana. Nie wiedziałem, co robić. Byłem zmęczony, zbyt zmęczony aby myśleć logicznie.

skalgo, 11 kwietnia 2018 r.


http://www.skalgo.cba.pl

http://www.skalgo.5v.pl